Tym razem będzie zupełnie na poważnie, bo to sprawa mrożąca krew w żyłach. W tekście o córkach Jarosława Iwaszkiewicza ktoś wszędzie poza leadem pozmieniał antonimy na anonimy.
Powstały przez to przerażające twory. Najgroźniej z nich brzmi język anonimów - wszak zwykle oznacza to nagromadzenie gróźb i obelg... Aż dziw, że tak świetnie czuł to Stanisław Dygat, jakoś nie pasuje. Pan Anonim też brzmi nieprzyjemnie. Bo przecież nie chodzi o Galla...
Mamy nawet pewną hipotezę wyjaśniającą skąd tyle anonimów w tym artykule...
Wygląda na to, że korektą tego tekstu zajął się ktoś mocno niedouczony, kto o antonimach nie słyszał, a anonimy zna, bo ogląda "Dedektywów" na TVN albo jakiś inny pouczający serial.
Dobrze radzimy, Gazeto.pl! Zainwestuj w profesjonalną korektę, bo inaczej... stanie się coś okropnego.
życzliwy
6 mar 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz