
W 2007 roku pan Zbigniew odebrał mieszkanie, które na papierze kupił dwa lata wcześniej. Wprowadził się tam wraz z rodziną i psem, i wkrótce potem sprzedał mieszkanie, w którym mieszkał dotychczas. Wciąż jednak męczyło go niepokojące uczucie, że coś jest nie tak... Po przeprowadzeniu dokładnych pomiarów pan Zbigniew odkrył, że jego mieszkanie zamiast 65 m² ma aż 66,5 m². Nie musimy tłumaczyć, w jakiej dramatycznej sytuacji postawiło to pana Zbigniewa i jego rodzinę. Nagle okazało się, że w mieszkaniu mają dodatkowe półtora metra, które ktoś musi wysprzątać (tu pod znakiem zapytania stanął harmonijny dotąd partnerski podział obowiązków domowników), ogrzać (a przecież pan Zbigniew wraz z przeprowadzką nie dostał podwyżki) i - o zgrozo - umeblować. Pan Zbigniew nie wahał się długo i w dwa miesiące po odbiorze mieszkania odstąpił od umowy z deweloperem, którą - wobec zmiany warunków - uznał za nieważną. Przedsiębiorca nie zamierzał poddać się bez walki - proces pana Zbigniewa z nieuczciwym deweloperem trwał trzy lata, ale zakończył się pełnym sukcesem oszukanego klienta. Po ciężkiej i nierównej walce pan Zbigniew prawomocnie rozwiązał umowę z przedsiębiorcą i tym samym został bez mieszkania, ale za to z częściowo spłaconym kredytem we frankach szwajcarskich.
Lapsus nadesłał Ziomuś. Dziękujemy!
3 komentarze:
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam
Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
Tak naprawdę ja mam mieszkanie zakupione z rynku wtórnego i teraz właśnie szykujemy się do generalnego remontu. Muszę przyznać, że bardzo dobrym rozwiązaniem był wybór firmy remontowej http://remonty.wroclaw.pl/ która w końcu doskonale zna się na tych pracach.
Prześlij komentarz